Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klich: nie gram, ale jestem zadowolony

Redakcja
Mateuszowi Klichowi w Wolfsburgu brakuje... Krakowa
Mateuszowi Klichowi w Wolfsburgu brakuje... Krakowa Andrzej Banaś
- Powiem szczerze: mimo że nie zagrałem w Bundeslidze ani jednego meczu, to jestem zadowolony z tego, co się ze mną dzieje - mówi w rozmowie z naszym serwisem Mateusz Klich, 21-letni były piłkarz Cracovii, który w czerwcu podpisał kontrakt z niemieckim VfL Wolfsburg.

Szeliga: Niech Ruch lepiej uważa i nas nie lekceważy!

Zniknął Pan. Ostatnio kompletnie o Panu cicho.
Staram się z mediami nie rozmawiać. Pojawiają się tak przedziwne informacje na mój temat, że postanowiłem nie dokładać moich trzech groszy.

Irytuje się Pan?
Czasem tak. Przeczytałem np., że mam skręcone kolano. A to bzdura kompletna.

Ludzie się interesują. Chcą wiedzieć, co słychać u jednego z najbardziej utalentowanych polskich pomocników, który wyjechał pół roku temu do Bundesligi.
Nie gram. O czym mam mówić?! O tym jaka jest pogoda w Wolfsburgu? Jest mi ciężko, ale nie narzekam. Wiedziałem co tu się będzie dziać. Wiedziałem gdzie idę, jak trudno jest przebić się do Bundesligi. Właśnie jestem w trakcie tego procesu. Trenuję i czekam.

Piszą w Niemczech, że może być Pan gdzieś wypożyczony. Do drugiej ligi niemieckiej, a nawet do... Cracovii.
Słucham tego głównie od dziennikarzy. Jednym uchem mi to wchodzi, drugim wychodzi. W klubie nikt mnie nie informował. Zobaczymy. Przyjdzie grudzień, może będą jakieś decyzje w mojej sprawie. Jeśli dalej nie będę grał, to może będzie się trzeba zastanowić. Ale wątpię. Wolałbym jeszcze powalczyć o miejsce w składzie. Po to tutaj przyszedłem.

Trafił Pan wyjątkowo. Trener Wolfsburga Felix Magath uchodzi w Niemczech za prawdziwego kata.
Fakt, że trafiłem akurat na niego, uważam za szczęście. Nie każdy ma okazję poznać trenera z takim nazwiskiem, sprawdzić się u niego. Bez względu na to, jak dalej potoczą się moje losy, pozytywne doświadczenie na pewno zbiorę. Powiem szczerze: mimo tego, że nie zagrałem ani jednego meczu w Bundeslidze to jestem zadowolony z tego, co się ze mną dzieje.

Tacy zawodnicy jak Juskowiak, Kowalczyk, Świerczewski, Koźmiński wyjeżdżali robić karierę na Zachód w Pana wieku. Zawsze podkreślali, że obecnie większość Polaków, jak choćby bracia Brożkowie, wyjeżdżają za późno.
Też tak uważam. Jeśli się ma ambicje, trzeba próbować natychmiast. Czego tu się bać?

W Krakowie miał Pan zapewnione ciepełko. Na rękach Pana nosili...
No niby tak, ale wszystko zależy od tego, czego się z życiu chce. Polska liga to nie jest szczyt moich marzeń. Chciałem wyjechać za granicę, bo czuję, że nie jestem słabym piłkarzem. Chcę spróbować swoich sił.

Bundesliga jest jedną z najlepszych. Da Pan radę?
Trudno to w tej chwili ocenić. Jestem tu dopiero pięć miesięcy. Przeskoczyłem z ekstraklasy do Bundesligi, a to na pewno jest różnica i warto poczekać na swoją szansę. Wrócę jeszcze do wcześniejszego pytania. Gdybym miał okazję, to bym z Polski wyjechał jeszcze wcześniej. Nie ma co tracić czasu. Zachód w kwestiach piłkarskich jest kilka dużych kroków przed nami i jeśli myśli się o grze w piłkę poważnie, należy taką decyzję podjąć jak najwcześniej. Czego miałbym się nauczyć, gdybym wyjechał w wieku 28 lat?

Czego Panu brakuje?
Grania. Jest o tyle ciężko, że kadra w tym klubie jest niesamowicie szeroka. Gdy trener wybiera osiemnastkę, która jedzie na mecz, to praktycznie druga idzie na trybuny. Każdy walczy o swoje, ale uważam, że jestem na najlepszej drodze aby się wreszcie przebić.

Jest Pan za słaby fizycznie, brakuje zrozumienia taktyki?
Nie mam doświadczenia, ale myślę, że gdybym już zagrał, to zostałbym bliżej tej podstawowej drużyny. To nie tak, że podczas treningów odstaję od najlepszych chłopaków. Normalnie trenujemy. Nie ma podziału na lepszych i gorszych. Dopiero mecze ligowe będą weryfikacją moich możliwości. Wtedy niech pan zadzwoni.

Magath wypowiadał się o Panu na łamach niemieckich gazet bardzo ciepło. To wyjątek, bo on niezbyt często kogoś publicznie chwali. A mimo tego nie dostaje Pan szansy. Rozmawiacie z sobą?
Kiedy przychodziłem do klubu to mi uświadomiono, że oni wiedzą z jakiej ligi przychodzę i usłyszałem, że dostaję czas na aklimatyzację. Powiedzieli, że to może potrwać nawet rok. Byli wobec mnie fair. Oczywiście odpowiedziałem, że OK, ale w duchu pomyślałem, że będę grał po miesiącu.

Magath uchodzi za trenera, który ma ogromny dystans do zawodników i praktycznie wcale z nimi nie rozmawia.
Trener raczej wymaga, niż rozmawia. Każdy wie, co ma robić. To jest w ogóle ktoś więcej niż trener. On jest po prostu szefem. Budzi respekt, każdy ma dla niego szacunek.

Nie podejdzie, nie poklepie po plecach, nie zażartuje...
Zdarza się, że zażartuje. Ale po plecach nie poklepuje.

Krzyczy?
Po słabych meczach tak.
Teraz niespecjalnie się Wolfsburgowi wiedzie. Trzynaste miejsce w Bundeslidze, siedem porażek...
Mamy zupełnie nową drużynę, przyszło wielu zawodników. Minie sporo czasu zanim się to wszystko zazębi. Ale kadrę mamy znakomitą. Jest wielu zawodników, którzy od lat grają na wysokim poziomie: Hleb, Hilzsperger, Salihamidzić i inni. Jest kogo podpatrywać.

Bariera językowa istnieje?
W kluczowych sprawach porozumiewam się po angielsku. Ale uczę się niemieckiego.

Artur Wichniarek kiedyś powiedział, że Polak bez perfekcyjnej znajomości języka niemieckiego musi w Bundeslidze zginąć.
Zgadza się. Czytałem wywiad z Robertem Lewandowskim, który tłumaczył, że się przebił na dobre do Borussii dopiero kiedy zaczął się w miejscowym języku porozumiewać bez przeszkód.

Życie i praca na emigracji to dla Pana jakiś dyskomfort?
Nie. Jestem ciekawy świata, optymistycznie nastawiony do ludzi i tego co dla mnie nowe. Ale oczywiście w pierwszych chwilach zatęskniłem za Krakowem. W Wolfsburgu jest fabryka, stadion i... nic więcej. Ale przyjechała do mnie moja dziewczyna. Mieszkamy razem. Trzymam się. Są momenty, w których jest ciężko wytrzymać psychicznie. No bo nie gram. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że najgorsze byłoby gdybym w tym momencie się załamał. Muszę być twardy.

Ma Pan plan na swoją karierę?

Zamierzam grać w lidze hiszpańskiej. Wymarzyłem to sobie dawno i będę do tego dążyć. Ale oczywiście biorę pod uwagę, że coś może nie wypalić.

Lecz najlepiej płacą w Anglii, a dla was piłkarzy kasa jest przecież najważniejsza...
Istnieje taki stereotyp. Nie będę na siłę polemizować. Dostałem w Wolfsburgu dużo lepsze pieniądze niż w Cracovii. Ale niech pan mi wierzy, że nie to było moim głównym celem. Kiedy tu przyjechałem, zobaczyłem całą tę bazę treningową, ten stadion, tę organizację w klubie, atmosferę, co po prostu zaczęło mnie pociągać. To dobre miejsce, aby się nauczyć grać w piłkę na dobrym poziomie.

W Polsce trwa debata na temat naturalizowanych piłkarzy, których pozyskujemy do kadry. W Wolsfburgu jest Sebastian Szyndzielorz, który mógłby teoretycznie zagrać w naszej reprezentacji. On jest Polakiem czy Niemcem?

Od ósmego roku życia mieszka w Niemczech. Perfekcyjnie mówi po polsku. On akurat znacznie bardziej kwalifikowałby się na reprezentanta, niż kilku innych zawodników, którzy w niej są. Z drugiej strony w niemieckiej kadrze też nie grają Niemcy. To jest temat rzeka. Można by o tym gadać i gadać. Weźmy taki przykład. Chłopak jest Polakiem, ciężko trenuje, marzy o tym, aby zagrać w kadrze, ma talent. I powiedzmy występuje w Śląsku Wrocław. No i nie ma szansy, bo w kadrze gra Francuz czy Niemiec, który ma jakieś polskie korzenie, wie że nie ma szans na grę gdzie indziej i nagle ma ochotę na występy u nas. Przykre. A nakłanianie do gry Meliksona to już jest skandal. Ale dobra. Więcej na ten temat nie powiem...

W derbach Krakowa w pewnym momencie na boisku było ledwie czterech Polaków w dwóch drużynach. Pan pewnie to rozumie, przyglądając się kosmopolitycznej Bundeslidze...
Właśnie nie do końca. Tutaj w Niemczech obcokrajowiec musi być co najmniej dwa razy lepszy od Niemca, aby dostał szansę. A u nas? Przychodzi Bośniak czy Słowak i wskakuje natychmiast do składu. Dlaczego? Bo ma inny paszport?

To problem polskiej ligi?
Oczywiście. Byłem w klubie, w którym nagle pojawiło się mnóstwo obcokrajowców. Dziwne to. Siedzisz w autokarze, jedziesz na wyjazd i nawet nie masz z kim pogadać, bo nikt po polsku nie mówi.

Pan się jednak wybił.
Każdy przypadek jest inny. Ja nie mówię, że zatrudnianie obcokrajowców jest złe. Chodzi mi o podejście do tematu. Ja się wybiłem, bo trafiłem na trenera Oresta Lenczyka, który na mnie postawił. Wiele mu zawdzięczam. On stawia na rodaków. Uważam go za najlepszego trenera w Polsce, cieszę się, że mu tak dobrze idzie.

Dlaczego Cracovia, w której nie brakuje pieniędzy, jest na dnie ekstraklasy?
Czwarty rok jest źle. Ci, którzy są blisko, wiedzą dlaczego tak się dzieje. Nie będę się wypowiadał, bo jest mi niezręcznie. Poza tym to nie moja sprawa.

Pamiętają w Wolfsburgu Juskowiaka i Krygera, czy świętej pamięci Nowaka?
Przed każdym meczem prezentowana jest koszulka Nowaka z zastrzeżonym numerem 10. Szanują go bardzo. Juskowiaka i Krygera można łatwo znaleźć na zdjęciach, które wiszą w klubie.

Juskowiak i inni Polacy, którzy przez lata przewinęli się przez Bundesligę, podkreślali, że są traktowani w Niemczech w specyficzny sposób. Lewandowski mówił, że Polacy w Borussii nie dostali tłumacza w przeciwieństwie do zawodników z Ameryki Południowej. Od Polaków się więcej wymaga?
Tak. Polak w Niemczech ogólnie jest traktowany inaczej. Gorzej. Nam jest ciężej. Moim zdaniem wynika to ze skomplikowanej historii między naszymi narodami. Lata mijają, ale jednak cały czas to w ludziach siedzi.

Śledzi Pan wydarzenia w Polsce? Ma Pan zdanie na temat nowych koszulek reprezentacji?
Dziwne to strasznie. Zawodnicy niby są zadowoleni, ale przecież tak naprawdę zamieniono koszulki reprezentacji na koszulki PZPN-u. Nie wierzę w to, że ta koszulka może się podobać. Mnie się nie podoba. Moim marzeniem zawsze była gra z orzełkiem na piersi.

Czuje się Pan krakusem?
Urodziłem się w Tarnowie, ale najdłużej mieszkałem w Krakowie. Związałem się z tym miejscem i z Cracovią, w której grałem od trzynastego roku życia.

W Warszawie mówi się, że krakusy to ludzie specyficzni.
A my w Krakowie o warszawiakach, że krawaciarze (śmiech).

Przesiąkł Pan krakowskim klimatem?
Pyta pan, czy jestem złotówą?

Właśnie o to.
Nieee. W kwestiach finansowych to jestem rozrzutny. Czasem aż za bardzo.

Rozmawiał Cezary Kowalski

Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek

"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skawina.naszemiasto.pl Nasze Miasto