Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków: pomocna dłoń od Tele-Foniki

Bartosz Karcz
Wiślacy fetują strzelenie gola. Przy ul. Reymonta liczą, że takich momentów wiosną będzie dużo
Wiślacy fetują strzelenie gola. Przy ul. Reymonta liczą, że takich momentów wiosną będzie dużo Arkadiusz Ławrywianiec
Myślenicka firma, należąca do Bogusława Cupiała, ma w nowym roku przelać około 5 milionów złotych na konto Wisły. To ma pozwolić spłacić kolejne zobowiązania, ale również wzmocnić skład.

Pokonując Ruch Chorzów piłkarze Wisły Kraków w dobrych humorach zakończyli 2014 rok. Jesień zakończyli w czołówce, co pozwala snuć marzenia o miejscu na podium już po całym sezonie. Powodów do optymizmu może być więcej, bo wiele wskazuje na to, że "Biała Gwiazda" powoli będzie stawać na nogi również po względem organizacyjno-finansowym.

Biorąc pod uwagę, z jakimi problemami zmagała się Wisła przez ostatnie miesiące, czwarte miejsce zespołu Franciszka Smudy trzeba uznać za dobre. Mogło być jeszcze lepiej, gdyby krakowianie nie stracili kilku punktów w meczach, w których nie musiało do tego dojść. To dlatego wszyscy wiślacy powtarzają, że po jesieni mają poczucie niedosytu. "Białej Gwieździe" udało się co prawda znacznie poprawić grę na wyjazdach (rok temu jesienią wygrali poza ul. Reymonta tylko jeden raz, teraz aż pięć), ale pogorszyły się wyniki u siebie, gdzie aż trzykrotnie wiślacy schodzili z boiska pokonani.

Wiślacy sezon podsumowali w sobotni wieczór na wspólnej kolacji w jednej z krakowskich restauracji. Zabawa była ponoć przednia, a razem z zawodnikami bawił się nie tylko sztab szkoleniowy, ale również właściciel klubu Bogusław Cupiał.

Wiosną właśnie od niego będzie wiele zależało, również wyniki, jakie zespół będzie osiągał. O problemach finansowych Wisły wiedzą praktycznie wszyscy, którzy interesują się polską ekstraklasą. Wygląda jednak na to, że sytuacja powoli zmienia się na lepsze. - Jeszcze rok temu widziałem to wszystko w czarnych kolorach. Teraz jednak sytuacja się zmieniła i można zauważyć spore światełko w tunelu. Prezesi, którzy będą zarządzali klubem od stycznia, to bardzo rozsądni ludzie. Wiem, że mają plan, jak poradzić sobie z problemami. Jestem optymistą.

Jeszcze zbudujemy silny zespół - mówi z przekonaniem trener Franciszek Smuda, który od kilku tygodni zmienił się nie do poznania. "Franz"nie chodzi już przygaszony, a tryska wręcz dobrym humorem, odzyskał wyraźnie wigor. Wszystko wskazuje na to, że ta poprawa nastroju szkoleniowca związana jest z tym, co czeka klub w nowym roku. I tym, że dostał obietnicę wzmocnień składu.

Pierwszym, bardzo konkretnym sygnałem, że zaczyna być lepiej, była informacja, że Wisła spłaciła zobowiązania zawarte we wniosku licencyjnym, co pozwoli jej odzyskać dwa z trzech punktów zabranych przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN.

Przypomnijmy, że chodziło o ok. 1,2 mln złotych, które Wisła miała zapłacić na mocy umów zawartych ze swoimi wierzycielami. Gdyby nie zrobiła tego do końca roku, nowy sezon rozpoczęłaby z trzema ujemnymi punktami, o ile w ogóle dostałaby licencję. Ponieważ jednak dług został spłacony, to do sezonu 2015/2016 krakowski klub przystąpi tylko z jednym ujemnym punktem.

To nie oznacza oczywiście końca wszystkich problemów, bo długów jest jeszcze sporo, ale jest dużym krokiem w kierunku wyjścia z tarapatów. Kolejnym mają być pieniądze z Tele-Foniki, które na początku roku mają wpłynąć na klubowe konto. Chodzi o kwotę ok. 5 milionów złotych. Byłby to pokaźny zastrzyk gotówki, który z jednej strony ma zostać przeznaczony na spłatę zobowiązań (choćby wobec piłkarzy), a z drugiej na wzmocnienia drużyny.

A wzmacniać Wisła się chce, bo przy ul. Reymonta wychodzą z założenia, że tylko zespół grający o wysokie stawki przyciągnie na trybuny więcej kibiców, co też powinno pozytywnie wpłynąć na stan klubowych finansów.

Franciszek Smuda może zimą liczyć ponoć na dwa, a nawet trzy transfery. Priorytetem jest sprowadzenie napastnika. "Franz" chętnie widziałby też w swojej drużynie nowego skrzydłowego, a najlepiej dwóch. Kandydaci są ponoć już wybrani. Trzeba tylko dojść z nimi do porozumienia. Wszystko wskazuje na to, że są to wolni zawodnicy, ale jeśli uda się zaliczyć takie "strzały", jak w przypadku Richarda Guzmicsa, to Wisła będzie mocniejsza niż jesienią.

Raczej zimą zespołu nie opuści Semir Stilić, którego kontrakt kończy się dopiero latem. Ostatnio pojawiały się co prawda informacje na temat zainteresowania piłkarzem Wisły, ale do klubu wpłynęło tylko jedno konkretne zapytanie. Stilicia chciał jeden z klubów z Korei Płd. "Biała Gwiazda" rzuciła kwotę 600 tysięcy euro odstępnego, jaką Stilić ma zapisaną w umowie. Bośniak przedstawił też swoje warunki Koreańczykom i... ci już się nie odezwali.

Stilić zresztą wcale nie pali się tak bardzo do opuszczenia klubu, w którym czuje się dobrze. Dlatego Wisła ciągle ma szanse zatrzymać tego zawodnika na dłużej. Zadbać będzie musiał o to nowy prezes Robert Gaszyński, który oficjalnie rządy w klubie przejmie 5 stycznia, ale już teraz jest świetnie poinformowany o tym, co dzieje się w Wiśle. Jego pierwszym prawdziwym wyzwaniem będzie uzyskanie licencji na kolejny sezon. Jeśli ta sztuka się powiedzie, Gaszyński zyska nieco czasu na wyprowadzanie klubu na spokojne wody.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto