Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pleszewscy pszczelarze świętują w niedzielę 130 - lecie

Irena Kuczyńska
Pleszewscy pszczelarze w niedziele świętują
Pleszewscy pszczelarze w niedziele świętują Piotr Fehler
Pleszewscy pszczelarze w niedzielę świętują 130 - lecie organizacji pszczelarskiej w Pleszewie i okolicy. Tajemnice ula zdradza przed imprezą sekretarz Pleszewskiego Koła Pszczelarzy Czesław Grygiel

Pleszewscy pszczelarze

W deszczu pszczoły siedzą w ulu i mają głupie myśli - twierdzi Czesław Grygiel - sekretarz Pleszewskiego Koła Pszczelarzy. W tajniki pszczelarstwa wprowadzał absolwenta Politechniki Poznańskiej teść. I udało mu się młodego inżyniera zafascynować życiem miododajnych owadów. Czesław nie tylko hoduje pszczoły, pozyskuje miód, ale zgłębia historię pleszewskiego pszczelarstwa. A sięga ona roku 1883, kiedy to czasopismo ,,Bartnik postępowy’’ donosiło, że ,,w 1867 roku było na terenie Pleszewa i okolicy 3139 pni’’. W tym samym roku powstaje Towarzystwo Pszczelarskie w Pleszewie. Zrzesza 25 pszczelarzy z Zeigerem z Lenartowic na czele. W zarządzie był jeszcze Drożdzyński z Turska, Rauffus z Sowiny, Bautz z Pleszewa.

Towarzystwo działało w strukturach Towarzystwa Pszczelniczego na Wielkie Księstwo Poznańskie. Władze pruskie popierały pszczelarstwo, bo miód był potrzebny dla wojska. Był dodatkowy przydział bezcłowego cukru. Toczyła się wtedy wojna francusko - pruska. W 1920 roku już w wolnej Polsce powstał Związek Wielkopolskich Bartników. Danych za wiele nie ma, kroniki nikt nie pisał. Szczątkowe informacje Czesław Grygiel znalazł w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu. Po II wojnie światowej Edward Wieczorkiewicz i Marian Strabu-rzyński próbują reaktywować działalność Koła Pszczelarzy.

Ale tak naprawdę pszczelarstwo odżyło w roku 1957, kiedy to w Poznaniu odbył się Zjazd Wojewódzki Pszczelarzy, po którym powołano Powiatowy Związek Pszczelarzy. Wieczorkiewicz był prezesem Straburzyński - sekretarzem. Od 1966 roku prezesem był znany pleszewski krawiec Stanisław Chytrowski. Ale - jak twierdzi Czesław Grygiel - prawdziwym kołem napędowym była jego żona. Pani Helena żyje, mieszka u córki Barbary, ma 94 lata i dużo pamięta. - Gdyby mama nie była taka energiczna, to 100 - lecia koła by nie było - uważa córka Barbara. A impreza była wielka, zjechali pszczelarze z prezesem PZP na czele. Chytrowski prezesował 23 lata, po nim był wybrany i jest nadal Ryszard Nowaczyk - emerytowany pracownik Spomaszu. Koło zrzesza 54 pszczelarzy, mają w sumie 1525 uli , czyli o połowę mniej niż było 130 lat temu.

- Starzeją się pszczelarze, nie ma następców - mówi Czesław Grygiel. Kiedyś prawie każdy rolnik miał po 2,3 ule. Najwięksi - jak Chytrowski - mieli nawet 180 uli w trzech miejscach. - A zaczynał od dwóch kupionych od dziadka Andersza - mówi Czesław Grygiel.Teraz średnia pasieka liczy 25 uli, chociaż większe też są.- Każda ma numer identyfikacji weterynaryjnej, wtedy pszczelarz może liczyć na dotację unijną do leków albo do zakupu matek pszczelich (nawet połowę kwoty), ostatnio nawet są dotacje do miodziarek, naczyń, suszarek do pyłku- tłumaczy Grygiel.

A pszczelarz, który ma pasiekę wędrowną, musi mieć dokument od Powiatowego Lekarza Weterynarii, że pasieka jest zdrowa. Miód z własnej pasieki każdy pszczelarz sprzedaje indywidualnie. Każdy przeważnie ma własne naklejki z nazwą pasieki, ze swoim nazwiskiem, bo teraz ludzie chcą wiedzieć, od kogo miód kupują. Na rynku jest tyle podejrzanych, mieszanych miodów nawet z Chin.

-Dlatego przez Polski Związek Pszczelarstwa wywalczyliśmy, że na miodach sprzedawanych w marketach jest notatka, skąd miód pochodzi np. z krajów Unii Europejskiej albo spoza UE. Czesław Grygiel mówi też, że każdy pszczelarz, który chce sprzedawać miód, musi mieć ważne badanie na nosicielstwo.Szkoda tylko, że średnia wieku pleszewskich pszczelarzy spada. Młodzież nie garnie się do pszczelarstwa.

Tymczasem - jak mówi Czesław Grygiel - świat pszczół jest ciekawy. Organizacja życia w ulu jest doprowadzona do perfekcji. Wszystko jest przewidywalne. W ulu każdy ma swoje zadanie i zna swoje miejsce. Najważniejsza jest matka. Żyje nawet do 5 lat. To dzięki jej płodności ul jest pełen pracowitych pszczółek i trutni, które tylko zapładniają matkę.

Robotnica w sezonie letnim żyje tylko 35 dni. Jeśli ma szczęście narodzić się jesienią, przesypia zimę w ulu i pracuje wiosną. Truteń żyje jeden sezon. Na zimę jest wypędzany z ula i ginie z głodu. Matka wylatuje z ula raz w życiu i dopada ją kilka trutni, które napełniają jej pęcherzyk plemnikami. Jak wypuszczą jajeczko obok pęcherzyka z plemnikami to jajeczko jest zapłodnione i z takiego jajeczka rodzi się robotnica.Z jajeczka niezapłodnionego rodzi się truteń.

Piknik tajemnice ula
Piknik tajemnice ula

To dziewiorództwo odkrył Polak ks.Jan Dzierżon. Matka porusza się na plastrze, wypuszcza jajeczko obok tego z plemnikami a pszczoły robotnice przez cały czas karmią ją pszczelim mleczkiem. Czesław Grygiel, który zwyczaje pszczół podpatruje od 40 lat, mówi, że matka w sezonie znosi 2000 jaj dziennie. I robi to przez 5 lat, jeśli pszczelarz pozwoli jej tak długo żyć. - Ja stawiam na młode matki, najwyżej dwuletnie, sam je hoduję a czasem kupuję w stacjach zarodowych - tłumaczy pszczelarz. Od matki zależy siła całej pszczelej rodziny.

Czasem pszczoły się roją, ucieka z ula matka i zabiera pracowite pszczoły i trutnie. - Objadają się miodem na 3 dni i prowokują pszczelarza. Po upływie 1,5 godziny uciekają w upatrzone wcześniej miejsce - np. do dziupli albo opuszczonego ula- mówi Czesław. Nastrój rojowy można przewidzieć.
Pszczelarz zauważył, że kiedy pada deszcz, pszczoły mają głupie myśli. - Czy od pszczół można się czegoś nauczyć? - Chyba pracowitości, bo zapracowują się na śmierć - twierdzi pszczelarz. Jego zdaniem, pszczoły swojego pszczelarza nie znają, za krótko żyją.

Czasem żądlą a żądło ma jad, dlatego w obawie przed toksynami, pszczelarz osłania twarz i ręce. Jesienią pszczoły urodzone w sierpniu zapadają w letarg, muszą utrzymać temperaturę ciała, żeby nie zginąć. Wiosną muszą wychować pierwsze pokolenie wiosenne. Od października do kwietnia pszczelarz do ula nie zagląda. Czasem sikorki stukają dziobkami w ul, a która pszczoła się obudzi i wyjdzie, jest przez ptaka skonsumowana.
Kiedyś barcie były drążone w pniach drzew, potem przyszła moda na drewniane ule, które można przenosić.

Dawny sprzęt pszczelarski, ule, rzeźby przedstawiające patrona pszczelarzy oraz inne ciekawostki można oglądać w Gołuchowie w Domku Leśniczego, który Ośrodek Kultury Leśnej wybudował na Dybulu.
W najbliższą niedzielę pleszewscy pszczelarze razem z gośćmi z świętują 130 urodziny powstanie organizacji pszczelarskiej na naszym terenie. W procesji z darami podczas mszy świętej w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej poniosą trzynastokilogramowy paschał z wosku pszczelego.
Obecny w kościele będzie sztandar, z którym od 30 lat pleszewscy pszczelarze uczestniczą w uroczystościach państwowych i religijnych
.

W roku 130 - lecia pleszewskiego pszczelarstwa w zarządzie są: wspomniany już Ryszard Nowaczyk - prezes, Marian Pera - wiceprezes, Franciszek Garbarczyk - skarbnik, Czesław Grygiel - sekretarz, Mirosław Sierociński - czł. zarządu. W Komisji Rewizyjnej jest Stanisław Szymczak, Paweł Piórek, Czesław Wojtkowiak. Na imprezie towarzyskiej w restauracji Baks, będą toasty. Być może wznoszone szklanicami miodu pitnego, z którego słynęła Rzeczpospolita.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto