Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maaskant: Beenhakker chwalił Wisłę i piłkarzy z Krakowa

Notował Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
- Zacząłem już uczyć się intensywnie polskiego, bo wiem, że kilku piłkarzy tylko nim się posługuje - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" nowy trener Wisły Kraków, Robert Maaskant.

Niezbyt często holenderscy trenerzy podejmują pracę w Polsce. Czym Pana przekonał prezes Bogdan Basałaj, że przyjął Pan ofertę Wisły?
Przekonał mnie nazwą klubu. To w zupełności wystarczyło.

I tak od razu zgodził się Pan podjąć pracę w Krakowie?
Oczywiście rozmawialiśmy długo zarówno z prezesem Basałajem, jak i ze Stanem Valcksem. To była jednak szybka piłka. Mówiliśmy o planach klubu, o tym, że Wisła ma znów wywalczyć tytuł mistrza Polski, a później awansować do Ligi Mistrzów.

Przyjechał Pan do Polski sam. Dlaczego nie zdecydował się Pan sprowadzić również swoich asystentów?
Bo lepiej będzie pracować z polskimi asystentami, którzy znają dobrze drużynę i realia waszej ligi. Trochę już wiem o zespole. Oglądałem dwa mecze ligowe Wisły oraz spotkania z Karabachem. Zdaję sobie sprawę z tego, że start sezonu nie był idealny. Usiądę jednak z asystentami, przeanalizujemy sytuację, porozmawiamy o silnych i słabych punktach zarówno Wisły, jak i naszych przeciwników. O rewolucji nie może być jednak mowy. Na to za wcześnie.

Rzecz jasna, będę się starał coś zmienić, nadać zespołowi mój akcent. Nie zapominajmy jednak, że piłkarze, którzy tutaj grają, mają swój charakter i swój styl gry. Pewne pojęcie o polskim stylu zresztą mam, bo z moim poprzednim zespołem grałem z Polonią Warszawa w pucharach. Wiele będę musiał się jednak jeszcze nauczyć.

Robert Maaskant to trener z twardą ręką czy raczej taki, który stawia na dialog?
Lubię rozmawiać z piłkarzami. Przygotowanie mentalne to niezwykle istotna sprawa w futbolu. Napisałem nawet na ten temat książkę. Potrafię być z piłkarzami blisko, być ich przyjacielem. Jeśli jednak trzeba, potrafię być też twardym szefem. Na tym polega zresztą zawód trenera, żeby czasami być przyjacielem, a czasami szefem.

Zespół Wisły składa się dzisiaj z piłkarzy z wielu krajów. Jak poradzi Pan sobie z komunikacją, gdy w szatni mówi się kilkoma językami?
Proszę być spokojnym. Sam mówię po angielsku, niemiecku, radzę sobie też z hiszpańskim. Zacząłem już uczyć się intensywnie polskiego, bo wiem, że kilku piłkarzy tylko nim się posługuje. To jednak trudny język, dlatego dajcie mi trochę czasu. Poza tym językiem uniwersalnym dla nas wszystkich będzie futbol.

W Polsce nie tak dawno pracował Leo Beenhakker. Rozmawiał Pan z nim na temat Wisły i naszej ligi?
Tak, rozmawiałem już z Leo. Wypowiedział się bardzo pozytywnie zarówno na temat Wisły, jak i polskich piłkarzy. Również tych z Krakowa, z którymi podczas pracy z waszą reprezentacją miał okazję się zetknąć. Jego wiedza na pewno będzie dla mnie bardzo pomocna.

Notował Bartosz Karcz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skawina.naszemiasto.pl Nasze Miasto